Jezus, syn Józefa z Nazaretu





Abp Stanisław Gądecki

Jezus, syn Józefa z Nazaretu. Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny (Poznań, sanktuarium Świętego Józefa - 19.03.2024).

 

W dzisiejszą uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, spotykamy się w tym sanktuarium - które stało się nowym Nazaretem Archidiecezji Poznańskiej - dziękując Panu Bogu i  ojcom karmelitom za opiekę nad tym miejscem. Sanktuarium to zostało przeniknięte klimatem prawdziwie nazaretańskim, który uczy przybywających do tego domu Bożego szacunku dla ojcostwa, dla życia ludzkiego, dla wychowania ludzi przenikniętych duchem Bożym, dla rodziny, sumiennej pracy i odpoczynku.

W tym kontekście chciałbym w dzisiejszym słowie ograniczyć się do poruszenia trzech spraw:  najpierw do przedstawienia osoby św. Józefa, następnie problemu pracy i wreszcie kwestii odpoczynku.

1.       KIM BYŁ ŚW. JÓZEF?

Pierwsza sprawa to osoba dzisiejszego patrona. Jego najbardziej syntetyczny i dokładny portret przedstawił o. Klemens Stock SJ, jezuita i znakomity biblista w jednej osobie. Było to zresztą jego charakterystyczną cechą, jaką zapamiętałem z prowadzonych przez niego na Biblicum ćwiczeń z greckiego tekstu Nowego Testamentu.

a.       Wszystko, co wiemy o ziemskim Opiekunie Zbawiciela - twierdzi o. Stock - zawdzięczamy Ewangelistom: Mateuszowi i Łukaszowi. Jan wspomina o nim tylko dwa razy („Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu” - J 1,45; „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy?” - J 6,42).

Według Ewangelisty Mateusza święty Józef miał trzy sny. Pierwszy wtedy, gdy zastawszy Maryję brzemienną, chciał Ją oddalić („Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” - Mt 1,20-21). Drugi sen przestrzegał Józefa przed niebezpieczeństwem, jakie groziło Jezusowi ze strony Heroda („Anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: ‘Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu’” - Mt 2,13). W trzecim śnie Józef dowiedział się, że może już wracać z Egiptu i ma osiedlić się w Nazarecie.

Tak więc najpierw Maryja i Józef zostali poślubieni zgodnie z prawem żydowskim a Józef uznał Jej Dziecko za swoje i przyjął za nie pełną ojcowską odpowiedzialność. W ten sposób Maryja i jej Dziecko otrzymali swoje miejsce w rodzinie. I dzięki niemu Jezus zyskał także prawną przynależność do narodu izraelskiego; został dziedzicem Abrahama i Dawida. 

Następnie Józef został powołany do uratowania życia Jezusa. Gdy to życie znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, Józef otrzymał polecenie ucieczki z Dzieckiem i Jego Matką do Egiptu. Usłuchał polecenia i jeszcze tej nocy udał się w drogę. W słowach „Z Egiptu wezwałem Syna mojego” po raz pierwszy jest mowa o Jezusie jako Synu Bożym. Wyraźnie powiedziano, właściwym Ojcem Jezusa jest sam Bóg. To On powołał Józefa do opieki nad Synem Bożym.

Wreszcie św. Józef został powołany także do wychowania Jezusa. Do głównych obowiązków izraelskiego ojca należało zapewnienie swojemu synowi solidnego wykształcenia, w Izraelu panowało bowiem przekonanie, że brak przekazania synowi umiejętności wykonywania rzemiosła było jednoznaczne z nauczeniem go zawodu zbójeckiego. Również w tej materii Józef okazał się dobrym ojcem. Dzięki niemu Jezus został nazwany „cieślą z Nazaretu”. Dzięki niemu dowiedział się o przymierzu Boga ze swoim narodem i uczył się zasad życiowych nadanych temu ludowi przez Boga. Dzięki niemu Jezus został wprowadzony w żywy związek z Bogiem, w swoją rodzinę, we wspólnotę narodu. W osobie Józefa Jezus - adoptowany syn Józefa - doznawał miłości i troskliwości ziemskiego ojca, co rzutowało na jego późniejszy, ludzkie stosunek do Boga (por. o. Klemens Stock SJ, Orędownik wszystkich robotników. Bet. Gottes Volk, 198).

b.       Sam Józef był powołany do wykonywania zawodu cieśli. Św. Mateusz nazywa go wprost „cieślą” (ο του τεκτονος υιος - Mt 13,55), a św. Marek mówi o Jezusie syn cieśli (ουκ ουτος εστιν ο τεκτων - Mk 6,3). Wrażenie hebrajskie timria można przetłumaczyć jako „twórca, rzemieślnik”. W małej wiosce Józef był rzemieślnikiem, który w ramach skromnych warunków wykonywał pracę w drewnie. Z przedmiotów rolniczych sporządzał wozy, pługi i jarzma oraz sanie omłotowe. Jako stolarz wykonywał meble domowe: stoły, ławy, łóżka, krzesła, skrzynie. Prawdopodobnie nie brakowało mu pracy. Miał przy tym pewnie kawałek gruntu, gdzie uprawiał nieco drzew oliwkowych, winnych krzewów i drzew figowych. Prowadził skromne życie, ciężko pracując na utrzymanie rodziny.

Ta właśnie praca stała się dla niego drogą do uświęcenia. Był mistykiem nie przez kontemplację, przez uczynki pokutne czy dzieła miłosierdzia, ale właśnie przez codzienną pracę. Praca go uświęcała, gdyż wykonywał ją rzetelnie jako zleconą sobie od Boga misję na ziemi. Spełniał ją zapatrzony w Jezusa i Maryję. Dla nich żył, dla nich się trudził, dla nich był gotów na wiele ofiar.

Gdy idzie zaś o Pana Jezusa, to oczywiście choć był on Synem Bożym, wychował się w żydowskim środowisku religijnym i jak każdy młody Izraelita musiał mieć jakiś zawód. Rabini żydowscy kładli duży nacisk na obowiązek pracy. Umieszczali go tuż obok obowiązku studiowania Tory. Rabbi Gamaliel, syn rabbiego Judy, stworzył nawet następującą sentencję: „Piękne jest studium Prawa połączone z zawodem praktycznym, ponieważ zajęcie się obydwoma pozwala uniknąć grzechu. Studium Prawa niepołączone z pracą ręczną wychodzi na marne i jest podnietą do grzechu”.

Święty Józef więc zgodnie ze zwyczajem żydowskim nauczył Jezusa zawodu. Na pierwszych swoich uczniów Chrystus powołał również ludzi pracy, rybaków,  a działalność apostolską i misyjną przyrównywał do pracy fizycznej żniwiarzy. W przypowieściach o królestwie niebieskim często odwoływał się do pracy ludzkiej: do pracy pasterza, rolnika, siewcy, sługi, robotnika najemnego, zarządcy, lekarza, kupca czy rybaka.

Stosunek Pana Jezusa do pracy znajdzie szczególne odbicie w życiu i nauczaniu św. Pawła, który sam ciężko pracował i innych do tego zachęcał: „Jeśli ktoś nie chce pracować, niech też nie je. Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi, nie pracują, a zajmują się zbędnymi rzeczami. Takim więc nakazujemy i prosimy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby spokojnie pracowali i jedli swój chleb” (2 Tes 3,10-12); (por. ks. Andrzej Klimek, Ojciec - człowiek pracy. Opiekun 6/2021). 

Sam Józef żył w milczeniu i umarł milcząc. Ewangelie nie podają szczegółów jego odejścia do Domu Ojca. Na weselu w Kanie Galilejskiej nie ma o nim żadnej wzmianki; prawdopodobnie już nie żył. Bardziej elokwentne są apokryfy, chociaż często przesycone są fantazją połączoną z absurdem. Na szczególną uwagę zasługuje Legenda o św. Józefie Cieśli. Według tej Legendy Józef dożył stu jedenastu lat: „A śmierć przyszła na niego w sto jedenastym roku życia i ani jeden ząb nie był zepsuty w jego ustach, ani jego oczy nie były ociemniałe lecz jego zdolność widzenia była taka, jak małego dziecka. Nigdy nie był słaby, lecz pracował w zawodzie ciesielskim aż do dnia, gdy położył się złożony chorobą na którą miał umrzeć”. W ten sposób Józef zdobył „przewagę” nad swoim biblijnym imiennikiem, Józefem egipskim, który żył tylko sto dziesięć lat (Rdz 50,26). Święty Józef należy do najpopularniejszych patronów. Jego misja nie zakończyła się z chwilą jego śmierci. Chociaż przebywa w niebie, towarzyszy nam i ciągle nas wspomaga (por. Stanisław Biel SJ, Święty Józef – człowiek pracy i milczenia).

2.       LUDZKA PRACA

Druga sprawa to praca. Wspomnienie św. Józefa daje nam sposobność do rozważenia ważnego aspektu życia św. Józefa a mianowicie pracy.

a.       Jak wynika ze Starego Testamentu praca jest powołaniem człowieka. Sam Pan Bóg - i to już przed grzechem pierworodnym - „wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15). Praca jest więc służbą oddawaną Bogu, jest współpracą z Jego dziełem, kontynuacją tego, co Pan Bóg rozpoczął.

Później - z powodu grzechu Adama i Ewy (Rdz 3,6-8) - praca zwiąże się z trudem i cierpieniem. Odtąd  jedynie w pocie czoła będzie można zdobywać pożywienie (Rdz 3,17.19). Jednakże - mimo grzechu prarodziców - zamysł Stwórcy pozostaje niezmienny. Człowiek jest w dalszym ciągu powołany do tego, by był opiekunem i strażnikiem stworzenia. O tej pracy - jako prawie ludzkiego życia - uczy Księga Powtórzonego Prawa: „Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał swą pracę” (Pwt 5,13).

Z tego powodu „żaden chrześcijanin przez sam fakt przynależności do solidarnej i braterskiej wspólnoty nie może się czuć uprawniony do tego, by nie pracować i żyć na koszt innych (por. 2 Tes 3,6-12). Raczej wszyscy są nakłaniani przez Apostoła Pawła do wzięcia sobie „za punkt honoru”, aby „pracować własnymi rękami” (1 Tes 4,11-12) i praktykować solidarność również materialną, dzieląc się owocami pracy z tymi, którzy znajdują się w potrzebie (Ef 4,28); (por. KNSK, 264). Chrześcijanin jest powołany do pracy nie tylko po to, by zapewnić sobie chleb, ale także po to, by troszczyć się o uboższego bliźniego, którego Pan nakazuje nakarmić, napoić, przyodziać, przyjąć, pielęgnować w chorobie i towarzyszyć mu (Mt 25,35-36). Każdy pracownik to jakby ręką Chrystusa, która kontynuuje dzieło stworzenia i czyni dobro (por. KNSK, 265).

Celem jakiejkolwiek pracy pozostaje zawsze człowiek. Praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy. „Celem pracy: jakiejkolwiek pracy spełnianej przez człowieka – choćby była to praca najbardziej „służebna”, monotonna, w skali potocznego wartościowania wręcz upośledzająca – pozostaje zawsze sam człowiek (por. KNSK, 272).

Ale praca ludzka posiada także swój istotny wymiar społeczny. Praca jednego człowieka splata się bowiem naturalnie z pracą innych ludzi: „Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek pracować znaczy pracować z innymi i pracować dla innych: znaczy robić coś dla kogoś”. Także owoce pracy stwarzają okazję do wymiany, do nawiązywania relacji i spotkań. Dlatego pracy nie można właściwie ocenić, jeśli nie bierze się pod uwagę jej natury społecznej (por. KNSK, 273).

Praca jest moralnym obowiązkiem wobec bliźniego. W pierwszym rzędzie wobec członków własnej rodziny, ale także wobec społeczeństwa, do którego się należy, wobec narodu, którego się jest synem czy córką oraz wobec całej rodziny ludzkiej, której się jest częścią. Jesteśmy spadkobiercami pracy poprzednich pokoleń, a jednocześnie budowniczymi przyszłości tych, którzy będą żyli po nas (por. KNSK, 274).

Praca ma istotne znaczenie, gdyż stanowi warunek umożliwiający założenie rodziny, która przez pracę zdobywa środki utrzymania (por. KNSK, 249). Elementem, który należy strzec - ze względu na jego rolę w owym związku między rodziną i pracą - jest tak zwana płaca rodzinna, to znaczy wynagrodzenie wystarczające do utrzymania i godnego życia rodziny. Płaca ta powinna pozwalać na zaoszczędzenie środków umożliwiających tworzeniu własności rodzinnej (por. KNSK, 250)

W relacji pomiędzy rodziną i pracą specjalną uwagę należy poświęcić pracy kobiety. Dziś wiele kobiet pracuje poza domem. Jednakże praca kobiety w rodzinie - poczynając od obowiązków macierzyńskich - właśnie dlatego, że nastawiona jest na służbę i jej poświęcona, powinna być społecznie uznana i dowartościowana, także za sprawą odpowiedniego wynagrodzenia, przynajmniej dorównującego innym pracom (por. KNSK, 251).

Imigracja wreszcie zamiast być przeszkodą w rozwoju może być środkiem, który temu rozwojowi będzie sprzyjać. We współczesnym świecie, w którym powiększa się rozdźwięk pomiędzy państwami bogatymi i biednymi, a jednocześnie szybki rozwój komunikacji skraca odległości, wzrasta przepływ osób poszukujących lepszych warunków życia, pochodzących z mniej uprzywilejowanych obszarów ziemi. Ich przybywanie do krajów rozwiniętych często postrzegane jest jako zagrożenie dla wysokiego poziomu dobrobytu, osiągniętego przez nie dzięki dziesiątkom lat gospodarczego wzrostu. Tymczasem imigranci w większości przypadków odpowiadają na zapotrzebowanie na pracę, która w przeciwnym razie nie zostałoby wykonana w sektorach i na obszarach, gdzie lokalna siła robocza jest niewystarczająca (por. KNSK, 297).

3.       ODPOCZYNEK

Trzecia sprawa to odpoczynek. Jest ważne, by człowiek nie stał się niewolnikiem pracy, by nie traktował jej w sposób bałwochwalczy, sądząc, że to właśnie ona nadaje ostateczny i definitywny sens jego życiu. Dlatego człowiek winien pamiętać także o odpoczynku: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego” (Wj 20,8-10).

Można więc powiedzieć, że biblijne nauczanie o pracy ma swoje ukoronowanie w nakazie odpoczynku. „Szczytem nauczania biblijnego na temat pracy jest przykazanie odpoczynku szabatowego. Człowiekowi, skrępowanemu koniecznością pracy, odpoczynek otwiera perspektywę pełniejszej wolności (Hbr 4,9-10). Odpoczynek pozwala ludziom wspominać i na nowo przeżywać Boże dzieła - od Stworzenia po Odkupienie. Pozwala im dostrzec, że oni sami są Jego dziełem (Ef 2,10), składać dziękczynienie za swoje życie i istnienie Temu, który jest jego autorem (KNSK, 258).

Pamięć i doświadczenie szabatu stanowią zaporę przeciwko dobrowolnemu albo narzuconemu podporządkowaniu się pracy oraz przeciwko każdej formie wyzysku, utajonego lub jawnego. Istotnie, odpoczynek szabatu oprócz tego, że umożliwiał uczestnictwo w kulcie Bożym, został ustanowiony w obronie ubogiego. Pełnił także funkcję wyzwoliciela z antyspołecznych wynaturzeń ludzkiej pracy. „Przez sześć lat będziesz obsiewał ziemię i zbierał jej płody, a siódmego pozwolisz jej leżeć odłogiem i nie dokonasz zbiorów, aby mogli się pożywić ubodzy z twego ludu, a resztę zjedzą dzikie zwierzęta. Tak też postąpisz z twoją winnicą i z twoim ogrodem oliwnym” (Wj 23,10-11). Ten zwyczaj odpowiada na głęboką intuicję: gromadzenie dóbr przez niektórych może się przyczynić do pozbawienia dóbr innych ludzi.

Świąteczny odpoczynek jest prawem. Bóg „odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie” (Rdz 2,2). Również ludzie - stworzeni na Jego obraz - powinni korzystać z odpowiedniego wypoczynku i czasu wolnego, który pozwoliłby im pielęgnować życie rodzinne, kulturalne, społeczne i religijne. Właśnie do tego przyczynia się ustanowienie dnia Pańskiego. W niedzielę i w inne nakazane dni świąteczne ludzie wierzący winni powstrzymać się od „wykonywania prac lub zajęć, które przeszkadzają oddawaniu czci należnej Bogu, przeżywaniu radości właściwej dniowi Pańskiemu, pełnieniu uczynków miłosierdzia i należnemu odpoczynkowi duchowemu i fizycznemu”. Względy rodzinne albo wymogi pożytku społecznego mogą w sposób uzasadniony zwalniać z obowiązku niedzielnego odpoczynku, ale nie powinny powodować przyzwyczajenia szkodzącego religii, życiu rodzinnemu i zdrowiu (por. KNSK,  284).

Niedziela jest dniem, który powinno się świętować przez czynną miłość, poświęcając uwagę rodzinie i bliskim, jak też chorym, kalekim i starszym. Ponadto jest to właściwy czas na refleksję, ciszę, lekturę i medytację, sprzyjające wzrostowi życia wewnętrznego i chrześcijańskiego. W tym dniu wierzący powinni wyróżniać się umiarkowaniem, unikając wszelkich nadużyć, które często cechują masowe rozrywki. Dzień Pański należy zawsze przeżywać jako dzień wyzwolenia, który umożliwia uczestnictwo w „uroczystym zgromadzeniu kościelnym” (Hbr 12,22-23), które zapowiada świętowanie ostatecznej Paschy w chwale niebieskiej (por. KNSK,  285).

Władze publiczne mają obowiązek czuwać, aby obywatele - ze względu na produktywność ekonomiczną - nie zostali pozbawieni czasu przeznaczonego na odpoczynek i oddawanie czci Bogu. Analogiczny obowiązek mają pracodawcy wobec osób im podległych. Chrześcijanie powinni zabiegać o poszanowanie niedzieli i uroczystości liturgicznych: „Powinni wszystkim dawać widoczny przykład modlitwy, szacunku i radości oraz bronić swoich tradycji jako cennego wkładu w życie duchowe społeczności ludzkiej” (por. KNSK, 286).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, módlmy się:

Święty Józefie, opiekunie Odkupiciela,
I oblubieńcze Maryi Dziewicy.
Tobie Bóg powierzył swojego Syna;
Tobie zaufała Maryja;
Z Tobą Chrystus stał się człowiekiem.

Bądź dla nas ojcem,
I prowadź nas po drogach życia.
Wyjednaj nam łaskę, miłosierdzie i odwagę,
Broń od wszelkiego zła.

Wszystko dla Jezusa, wszystko przez Maryję,

Wszystko na Twój wzór, o Święty Patriarcho Józefie. Amen.